Reportaż. Praga - część II
Fot. Zuzanna Menard (dworzec, Praha hlavní nádraží)
Najpierw należało ogarnąć bilety. Kiedy jest się świeżakiem w kwestii podróżowania (jak ja) cenna zawsze może okazać się pomoc kogoś z zewnątrz. W rzeczywistości to wcale nie takie łatwe, żeby znaleźć dla siebie odpowiedni kurs; najważniejsze, by umiejętnie ocenić swoją kondycję i nie ryzykować, gdy na stronie internetowej PKP (my akurat zdecydowałyśmy się na pociąg) widnieje rozpiska o pięciominutowych przesiadkach.
REKLAMA
Czasem lepiej jest ustalić taką trasę i wybrać takie pociągi, żeby przesiadka wynosiła choćby tę godzinę - na pierwszy rzut oka może wydawać się to stratą czasu, ale, wierzcie, przyjemniej jest tułać się po dworcu bez celu po uprzednim solidnym przeanalizowaniu rozkładów niż biegać jak rozgorączkowana i martwić się na zapas. Stres wzmaga się jeszcze bardziej, kiedy znajdujemy się za granicą, a głosy wybrzmiewające na stacjach są szybkie, często niewyraźne i przede wszystkim - obcobrzmiące.
Plan naszej podróży przebiegł na trasie Grudziądz-Praha hlavní nádraží, ale w praktyce oznaczało to dla nas jazdę aż trzema pociągami w każdą stronę. W celu odnalezienia pożądanego rozkładu najpierw można zacząć od aplikacji (u mnie na Androidzie) Koleo. Jest całkiem intuicyjna i bez większej trudności można zlokalizować to, co nas interesuje. Wybieramy datę, godzinę i voilà. Warto jednak porządnie przemyśleć swój zakup: w naszym przypadku było to nabycie biletu na pociąg regionalny przez aplikację; inne zaś kupowałyśmy bezpośrednio na stronach internetowych poszczególnych przewoźników (np. IC na trasie Warszawa Centralna-Praha hlavní nádraží na stronie PKP Intercity). Nic skomplikowanego, jeśli człowiek maksymalnie się skupi.
Trasa do Czech zajęła nam praktycznie cały poranek i większą część popołudnia, więc nie było potrzeby, abyśmy martwiły się czymś na zapas. Bardziej stresująca okazała się natomiast przejażdżka powrotna: musiałyśmy zdecydować się na nocny pociąg z Pragi do Warszawy, a nie wiedziałyśmy, czego możemy się spodziewać. Świat pełen jest przecież rozmaitych historii dotyczących pociągowych kradzieży czy napadów. Może wyda się to nieco śmieszne, ale wyobraźnia płatała mi figla i snuła wyobrażenia związane z naszym przedziałem. Ostatecznie okazało się, że pociąg jest strzeżony przez kilku ochroniarzy, którzy bacznie przyglądali się otoczeniu i dbali o komfort pasażerów. Po raz kolejny okazało się, że strach ma wielkie oczy, a zadbanie o własne bezpieczeństwo nie jest wcale niemożliwe, o ile jako podróżujący zachowamy czujność i stały kontakt z rzeczywistością.
Jeśli chodzi o aktywności podczas jazdy pociągiem - cóż - to kwestia indywidualna. Warto przygotować się na wielogodzinne siedzenie; przydatne mogą okazać się minipoduszka bądź rogal (szczerze żałowałam, że nie wzięłam go ze sobą). Poza tym wskazane jest robienie przyjemnych rzeczy dla zabicia czasu. Książka, naładowany telefon i powerbank, karty, ulubiony serial, przekąski (i generalnie wartościowa żywność) - weźcie je ze sobą, żeby pociągowa monotonia nie zabiła w Was chęci zwiedzania. U mnie, naturalnie, sprawdziły się książki, ale nie tylko one umiliły mi perspektywę osiedlenia się w Pradze, bo w międzyczasie zrobiłam dodatkowy research atrakcji znajdujących się w okolicach naszego hotelu. Dzięki temu zyskałyśmy znacznie więcej obiektów do obejrzenia niż zakładałyśmy na początku. Sporą większość uwzględniłyśmy przede wszystkim dzięki przewodnikowi autorstwa Mariusza Szczygła, lecz Google i TikTok okazały się równie pomocne. Swoją drogą muszę nadmienić, że nigdy TikToka nie doceniałam, a tu proszę - okazało się, że bywa inspirujący i nieszablonowy. Jego użytkownicy podrzucili nam mnóstwo niezbyt popularnych propozycji, o których powszechnie nie pisze się w Internecie zbyt wiele.
Kolejna część reportażu ukaże się wkrótce!
Autorka: Zuzanna Menard
Plan naszej podróży przebiegł na trasie Grudziądz-Praha hlavní nádraží, ale w praktyce oznaczało to dla nas jazdę aż trzema pociągami w każdą stronę. W celu odnalezienia pożądanego rozkładu najpierw można zacząć od aplikacji (u mnie na Androidzie) Koleo. Jest całkiem intuicyjna i bez większej trudności można zlokalizować to, co nas interesuje. Wybieramy datę, godzinę i voilà. Warto jednak porządnie przemyśleć swój zakup: w naszym przypadku było to nabycie biletu na pociąg regionalny przez aplikację; inne zaś kupowałyśmy bezpośrednio na stronach internetowych poszczególnych przewoźników (np. IC na trasie Warszawa Centralna-Praha hlavní nádraží na stronie PKP Intercity). Nic skomplikowanego, jeśli człowiek maksymalnie się skupi.
Trasa do Czech zajęła nam praktycznie cały poranek i większą część popołudnia, więc nie było potrzeby, abyśmy martwiły się czymś na zapas. Bardziej stresująca okazała się natomiast przejażdżka powrotna: musiałyśmy zdecydować się na nocny pociąg z Pragi do Warszawy, a nie wiedziałyśmy, czego możemy się spodziewać. Świat pełen jest przecież rozmaitych historii dotyczących pociągowych kradzieży czy napadów. Może wyda się to nieco śmieszne, ale wyobraźnia płatała mi figla i snuła wyobrażenia związane z naszym przedziałem. Ostatecznie okazało się, że pociąg jest strzeżony przez kilku ochroniarzy, którzy bacznie przyglądali się otoczeniu i dbali o komfort pasażerów. Po raz kolejny okazało się, że strach ma wielkie oczy, a zadbanie o własne bezpieczeństwo nie jest wcale niemożliwe, o ile jako podróżujący zachowamy czujność i stały kontakt z rzeczywistością.
Jeśli chodzi o aktywności podczas jazdy pociągiem - cóż - to kwestia indywidualna. Warto przygotować się na wielogodzinne siedzenie; przydatne mogą okazać się minipoduszka bądź rogal (szczerze żałowałam, że nie wzięłam go ze sobą). Poza tym wskazane jest robienie przyjemnych rzeczy dla zabicia czasu. Książka, naładowany telefon i powerbank, karty, ulubiony serial, przekąski (i generalnie wartościowa żywność) - weźcie je ze sobą, żeby pociągowa monotonia nie zabiła w Was chęci zwiedzania. U mnie, naturalnie, sprawdziły się książki, ale nie tylko one umiliły mi perspektywę osiedlenia się w Pradze, bo w międzyczasie zrobiłam dodatkowy research atrakcji znajdujących się w okolicach naszego hotelu. Dzięki temu zyskałyśmy znacznie więcej obiektów do obejrzenia niż zakładałyśmy na początku. Sporą większość uwzględniłyśmy przede wszystkim dzięki przewodnikowi autorstwa Mariusza Szczygła, lecz Google i TikTok okazały się równie pomocne. Swoją drogą muszę nadmienić, że nigdy TikToka nie doceniałam, a tu proszę - okazało się, że bywa inspirujący i nieszablonowy. Jego użytkownicy podrzucili nam mnóstwo niezbyt popularnych propozycji, o których powszechnie nie pisze się w Internecie zbyt wiele.
Kolejna część reportażu ukaże się wkrótce!
Autorka: Zuzanna Menard
PRZECZYTAJ JESZCZE